środa, 12 grudnia 2012

wahadłowiec marki siku








Wyplątuję się z pościeli trawiąc zestaw sennych mar. Za chwile wypluje je pod strumień zimnej wody razem z niesmakiem z ust. Jak zawsze, pół marznąc a pół rozgrzana mam jeszcze ostatnie sekundy nietomności zanim wrzucę łeb pod szlaucha nad wanną. Kontempluję więc, jak rozgrzana skóra ubiła sobie kołdrę, jak śnieg cudownie pada za oknem (to akurat nie jak zawsze). Odliczam chwile do wyjazdu do domu, do spotkania z tatą i mamą. Z bratem i z kotem. Ze śniegiem z prawdziwego zdarzenia w ogrodzie.



Wszystko można wymyślić, tak napisałam parę dni temu. Uwierz, Jędrzeju, nie ma rzeczy, której nie można wymyślić. A sny to już lewel wyżej podświadomego wymyślania wszystkiego.
Wyobraź sobie, czytelniku, że śni ci się gwałt. Tak brutalny i podły, że nie możesz się obudzić. W końcu zrywasz się z płaczem i wiesz, że już nie zaśniesz. Parę dni później odważnie sprawdzasz w senniku cóż to znaczy. Że będę szczęśliwa? A idź pan w chuj, to też trzeba być bezczelnym żeby coś takiego wymyślić i w Internetach wywiesić.


Inaczej: ścieżka na kampus prowadzi po łuku. Wszyscy wiedzą lepiej i idą na szagę, po prostości. Oczywiście, można było pomyśleć wcześniej i wyznaczyć dróżkę inaczej. Oczywiście, w innych krajach już na to wpadli i wysiewają trawę na całym terenie, by potem po wydeptanych śladach sprawić ludziom wygodną i sprawną ścieżkę. Można było? Można. Bo wszystko można.


Chińczycy umieją wymyślić tańszą wersję wszystkiego. Amerykanie badania na każdy najbardziej absurdalny temat. Edison.. No dobra, Edison ukradł pomysł i opatentował, ale nieznany nikomu bliżej facet wymyślił to kiedyś i działa do dziś. Nobel wymyślił i ustanowił swoją nagrodę, a mój brat menu na jego galę. Bo można. Jeśli chcesz.




Myślenie jest jedną z tych niewielu czynności, którymi zajmuje się każdy. Nawet ci najtępsi (Word poprawił słowo na najtęższych, ok.). Nawet żul na kacu myśli o czymś, pewnie wymyśla sobie trasę z najmniejszą liczbą przesiadek i najdłuższym grzaniem siedzenia w ciepłym autobusie. Bo może.  Inżynierowie designerzy Boeinga wymyślili sobie Dreamlinera. Wcześniej pan Boeing wymyślił sobie, że będzie robił takie cholernie duże cacka z metalu żeby jeszcze latały, a co. Myśli są nieograniczone. 

Zaskakuje mnie każdy sen i każda myśl, choć wiem, że były tylko kwestią czasu. Nie wierzysz? Wymyśl sobie teraz owcę z futrem z trawy w kolorze letniego nieba. Wymyśl sobie Stalina z wielkim drewnianym dildem w ręce bijącego  nieszczęśliwie zakochane matki-gimbusiary w potylicę. Czego potrzebujesz to trochę wyobraźni, nawet jeśli nie wiesz jak wyglądał Stalin. Albo owce.




Obserwuję osoby, które narodowość określą kiedyś jako facebook. Rozwój cywilizacyjny równa się degrengolada. Tak jak w przypadku wyborów, tak w przypadku dostępu do Internetu powinno się przechodzić przez krótki teścik, maksimum  trzech pytań z elementarnej wiedzy o życiu, świecie, polityce. Jak ktoś kiedyś to wymyśli to będę dozgonnie wdzięczna i oddam rękę królewny ukrytą pewnie w serduszku tatusia. Tak jak byłabym wdzięczna za prywatny wahadłowiec marki siku.





Wtedy, jak powiedział Bronisław Wildstein: osiągniemy kurestwo harmonii.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

i got 99 problems and the bitch is one


Sen pierwszy
Jest styczeń, minus piętnaście. Zimny poranek, choć słońce świeci tak mocno jak potrafi tylko zimą. Na balkonie wysokiego piętra my, owinięci kocem nadzy i wilgotni. Palimy jedynego papierosa na pół. Dym miesza się z ciałami parującymi oddechem. Eddie Vedder śpiewa, że 'there's a big hard sun'. Potem już zawsze kojarzyć mi się będzie to z tobą. Patrzenie w słońce i Eddie.


Sen drugi
Pierwsze skrzypce, mikre ćwiartki wypożyczone ze szkoły. Mam je w domu, ekscytacja sięga orgazmu sześciolatki. Wyjmuję drżącymi łapkami smyczek i instrument, pachnie tak fascynująco, jak las w pudełku. Wtedy jeszcze z prostym kręgosłupem delikatnie przytulam las brodą, przykładam smyczek do strun i... JEBS, struna pękła. Do dziś przebiega mi po plecach dreszcz za każdym razem, gdy własne skrzypce wlepiam w szyję.


Literatura wymazuje wspomnienie o kobiecie, mówił Henry Miller. Czytaj więc dużo, choć pożyczone książki oddajesz niedotknięte. Czytaj mnie, czytaj oczy, czytaj ludzi. Na mojej twarzy nie widać nic, tak mówią. Oprócz makijażu, dodaję. I otwieram kolejną książkę.




Niektórzy uważają, że skoro nie gram już to powinnam sprzedać skrzypce. Wyobrażasz sobie sprzedać kogoś, kto całuje cię czule w to najcudowniejsze miejsce, gdzie szczęka spotyka się z szyją? Mógłbyś oddać komuś przyjaciela, który pasuje do obojczyka lepiej niż męskie zwilżone językiem wargi, za pieniądze? Nawet malinki zostawia podobne.






- Ty, powiedz mi, bo się znasz: jak mi schną usta strasznie to za mało wody pije czy co?
- Za dużo japę otwierasz.