sobota, 27 października 2012

co powinnaś? mieć świadomość.

Wracasz do domu po 4 i bijesz szafkami i tłuczonym szkłem, podczas gdy ja obracam się z boku na bok od kilku godzin w obcym łóżku. Mruczę i mam ochotę krzyknąć 'GŁOŚNIEJ', ale głos spod poduszki obok szepcze 'cicho.'. Dobrze, będę cicho. Zasnę nad ranem, choć poprzedniej nocy walczyłam z charkotem spiczastego nosa na wyciągniętej spod mojej głowy mojej własnej poduszce.

Inny epizod: polska walcząca w osobie jednej, JA, przez tak rzadkie przecież łzy przeklinam w stronę obcego pana burzącego chybotliwy poranny spokój czarnej kawy w brzydkim kubku drugi raz w ciągu tygodnia. Sprawą, która przerasta dojrzałego ponoć właściciela biura nieruchomości. Może w czerwcu też wyprowadzę się zostawiając następnym półroczne długi do zapłacenia pod groźbą zostania z niczym. Tak czy siak zostałam, albo gaz i prąd albo pieniądze na parówki.

Czytam dużo, nawet gdy nie chcę. Nie znaczy, że rozumiem. Próbuję. Nic nowego, samej siebie do końca też nie rozpoznaję. 'Wiem, jesteś silna, ale świętością jest dotyk.'
Jak facet, który zaczął od nawijki gorszej niż dzisiejsze ciasto mógł napisać zdanie, które od paru lat trzyma mnie w ryzach sensu istnienia? Czasem mam ochotę strzelić sobie pięścią w twarz, choć panicznie boję się agresji. Dzisiaj tego nie zrobię, od alkoholu urósł mi krater wielkości Wezuwiusza na porytym bliznami jak powybuchowe Pompeje policzku.

Jeszcze inny epizod: o siódmej biegnę na przystanek buchając z ust parą rozgrzanego jeszcze pościelą ciała, by na drugim skrzyżowaniu wysiąść. Do autobusu w drugą stronę. A plany takie wielkie.


Wszystko tylko słowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz