czwartek, 24 maja 2012

'Observe, don't just see, dr Watson'


Spieszyłam się wczoraj jak dziecko w łonie matki dwa tygodnie po terminie, żeby zdążyć na lektorat. Było gorąco tak jak tylko może być, i duszno. Niestety to, że się spieszyłam wcale nie znaczyło, że miałam klapki na oczach i nie widziałam tego czego widzieć nie chciałam. Otóż, mijała mnie dziewczyna, (na oko 25 lub wyżej) w transparentnej koszuli, z przodu wyglądała nawet zachęcająco, ale coś było nie tak. Tak jakby czegoś mi brakowało… Odwróciłam się, a tam KURWA MAĆ MAJTY POD KOSZULĄ i to by było na tyle. Ja przepraszam, ale mimo całego swojego bycia totalnym forever alone nie jestem aż taką desperatką. Jakbym przyszła w staniku na cały dzień zajęć, bo ‘myślałam, że tak będzie ładniej’, to byłoby spoko? OK, przepraszam, są plusy - chłopcy by się obślinili jak mopsy na moje F, zawsze to jakaś akcja w celu polepszenia jakości życia mężczyzn w kraju. (A przecież umierają młodziej, więc coś im się należy.)



Generalizując, to mam taką niesamowitą zdolność poboczną w sprawie nieopanowanego obserwowania ludzi, co wprost uwielbiam robić. Niestety, nie zawsze to co widzę, nawet te nieatrakcyjne artefakty, które są nawet lepsze, bo wymagają chwili namysłu, są inspirujące, a niektóre to w ogóle najchętniej wymazałabym z pamięci. I tak, staję sobie na przystanku w kolejny z takich środkowoafrykańskich dni, i podchodzi parka, pareczka, parunia ludzi. Już samo trzymanie się za ręce przy temperaturze powyżej 25 stopni wywołuje we mnie spazmy obrzydzenia, a co dopiero przytulanie się do kogokolwiek na dłużej niż milisekundę wymaganą przy powitaniach. ONI MOGĄ DŁUŻEJ. On trzyma ją na odległość ugiętych ramion za k a r k (romantyk z pierdla, czy co?), tak żeby niedajboże nie mogła się odwrócić w którąkolwiek stronę i patrzyła wciąż w jego hipnotyzujące oczy. Jaka przyjemność z patrzenia na coś z odległości dwóch środkowych palców? Jemu jednak najwyraźniej się podoba, wpatruje się w ten jej warzący się na czole i nosie pomarańczowy podkład. Podobają mu się jej spuchnięte od gorąca rozszerzone pory  nieidealnej cery. Pozwól że spojrzę z bliska jak spływa z ciebie tapeta, kochanie, daj mi spojrzeć na ciebie z odległości do której moje oczy i tak się nie dostosują, więc będę widział niewyraźnie. Będę cię trzymał kurczowo, jak dzieciak matkę w supermarkecie, żebyś mi nie uciekła, żebyś nie mogła się też poruszyć , a w ogóle to najlepiej odwróć się do mnie tyłem a ja się na tobie oprę całym ciężarem, więc raz raz mała, zaprzyj się o podłoże i trzymaj moje dumne spocone sto kilo. Jeszcze fajniej jeśli jesteśmy nie tylko w miejscu publicznym, ale np. na koncercie! Wtedy oblepię twoje ciało od tyłu swoim i będę wywijał biodrami, żeby wszyscy mogli zobaczyć jaki ze mnie Ricky Martin w za małych spodniach. Och, nie wszyscy spojrzeli? Pocałuję cię więc, NIE, nie pocałuję, wypompuje ci ślinę z policzków jak pompy Karchera, bo widzę że uzbierało ci się za dużo. Obliżę ci przy tym policzki, wnętrze nosa, tył powieki, odbyt, okrężnicę i ucho środkowe, bo wciąż może się okazać, że jeszcze ktoś tego nie zarejestrował i nie wie, że jesteś moja  i tylko moja, publiczna idiotko.


A za tydzień zrobię tak z inną, kochanie. 






PS. Włączył mi się POLAK - obejrzałam pogodę i dowiedziawszy się, że jutro t y l k o 20 stopni uznałam, że to stanowczo za mało.

1 komentarz: